W referendum w sprawie solidarnościowego strajku generalnego w regionie wzięło udział 146 tysięcy 800 pracowników w blisko 600 zakładach. Za strajkiem opowiedziało się około 95 proc. głosujących – poinformował Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności podczas konferencji prasowej Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego podsumowującej wyniki akcji referendalnej. – Frekwencja w niektórych zakładach była bardzo wysoka, sięgała nawet 70, 80 proc. i na przykład w porównaniu z frekwencją z wyborach parlamentarnych była dużo wyższa. To pokazuje, że w tej chwili ludzie mają zdecydowanie większe zaufanie do organizacji społecznych, do związków zawodowych. Zdecydowanie bardziej interesuje ich to, co dzieje się w tej chwili i to, co może się dziać w niedalekiej przyszłości, niż to, o czym mówią politycy i celebryci – podkreślił Dominik Kolorz.
W referendum w sprawie solidarnościowego strajku generalnego w regionie wzięło udział 146 tysięcy 800 pracowników w blisko 600 zakładach. Za strajkiem opowiedziało się około 95 proc. głosujących – poinformował Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności podczas konferencji prasowej Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego podsumowującej wyniki akcji referendalnej. – Frekwencja w niektórych zakładach była bardzo wysoka, sięgała nawet 70, 80 proc. i na przykład w porównaniu z frekwencją z wyborach parlamentarnych była dużo wyższa. To pokazuje, że w tej chwili ludzie mają zdecydowanie większe zaufanie do organizacji społecznych, do związków zawodowych. Zdecydowanie bardziej interesuje ich to, co dzieje się w tej chwili i to, co może się dziać w niedalekiej przyszłości, niż to, o czym mówią politycy i celebryci – podkreślił Dominik Kolorz.
Przedstawiciele MKPS podziękowali pracownikom za liczny udział w referendum. – Wyraźnie widać, że na Śląsku pracownicy i ludzie powrócili do wspaniałej idei Solidarności. Cała akcja regionalna przeprowadzana jest pod hasłem „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” – przypomniał szef śląsko-dąbrowskiej „S”.
Członkowie komitetu podsumowali też przebieg rozmów w trójstronnych zespołach roboczych powołanych po styczniowym spotkaniu z delegacją rządową z wicepremierem i ministrem gospodarki Januszem Piechocińskim na czele. 14 marca w Katowicach dojdzie do ponownego spotkania przedstawicieli rządu z MKPS i pracodawcami, aby podsumować wyniki tych pracy.
Bardzo byśmy tego chcieli, żeby kolejne spotkanie i rozmowy z premierem Piechocińskim były przełomem. My naprawdę jesteśmy otwarci na jakiekolwiek dobre propozycje strony rządowej, ale niestety dotychczasowy przebieg prac i rozmów nie wskazuje na to, żeby 14 marca mógł takim przełomem być – ocenia Kolorz. – Nie konflikt jest naszym celem, tylko rozwiązanie konfliktu, ale jak ktoś do tego konfliktu prowokuje, to nic innego nam nie pozostaje.
Podkreślił, że podczas rozmów strona związkowa przedstawiła wiele alternatywnych rozwiązań i merytorycznych propozycji co do ustawy antykryzysowej i ustawy o systemie rekompensat, a także co do kwestii związanych z umowami śmieciowymi. – Do czasu jak nie pojawili się na posiedzeniach tych zespołów ministrowie, to nawet spotykaliśmy się ze strony dyrektorów niektórych departamentów ze zrozumieniem i akceptacją naszej oceny sytuacji. Ale gdy zaczęli się pojawiać ministrowie, w szczególności Ministerstwo Finansów, to okazywało się, że w wielu elementach nie ma zgody do realizacji naszych postulatów wewnątrz samego rządu – relacjonował szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Przedstawiciele MKPS są bardzo rozczarowani postawą przedstawicieli rządu wobec kwestii rekompensat dla przedsiębiorstw z branż energochłonnych. – Ministerstwo Środowiska i Ministerstwo Finansów nie widzą potrzeby, żeby spieszyć się z przyjęciem ustawy dotyczącej rekompensat dla przemysłu energochłonnego. Jeżeli to stanowisko rządu się nie zmieni, to istnieje olbrzymie niebezpieczeństwo, że zakłady z tych branż przeniosą produkcję poza granice naszego kraju. Utracimy setki tysięcy miejsc pracy – ostrzega Kolorz.
Ogromne kontrowersje budzi też projekt ustawy antykryzysowej, który zdaniem członków MKPS powiela wszystkie błędy ustawy antykryzysowej sprzed czterech lat. – Nasze postulaty były bardzo precyzyjne. Chcieliśmy uzyskać pomoc w utrzymaniu miejsc pracy dla przedsiębiorców, którzy nie z własnej winy musieli zaprzestać produkcji. Niestety nasze postulaty nie zostały uwzględnione – zaznaczył Dariusz Trzcionka, przewodniczący Porozumienia Związków Zawodowych Kadra. Dodał, że ustawa przygotowywana przez rząd pomija firmy okołogórnicze, których na Śląsku jest ok. 4,5 tysiąca. – Te firmy zostały definitywnie wycięte z ustawy i nie będą mogły skorzystać z jej zapisów. Tłumaczy się nam, że to wynika z zakazów unijnych, ale to nie jest prawda – podkreślił Trzcionka.
– To, co nas najbardziej rozgoryczyło w postawie rządu, to fakt, że nie udało się doprowadzić do zmiany filozofii rządzenia i innego spojrzenia na człowieka w kontekście problemów, które zostały poruszone – dodał Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80. Jego zdaniem, przebieg rozmów dotyczących ograniczenia stosowania umów śmieciowych pokazuje złą wolę rząd. – Jako strona społeczna przygotowaliśmy dwa projekty ustaw dotyczące ozusowienia umów śmieciowych oraz agencji pracy tymczasowej. Obydwa są gotowe i natychmiast mogłyby zostać wniesione do realizacji. Nie zrobiono w tej sprawie nic, a w czasie gdy trwały rozmowy dotyczące poprawy sytuacji pracowników zatrudnionych na umowach śmieciowych, czy za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej, rząd forsował wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy – powiedział Ziętek.
Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności podkreślił, że w pracach zespołów roboczych brali również przedstawiciele pracodawców. W większości byli to pracodawcy niezrzeszeni w Związku Pracodawców Polskich, BCC czy Lewiatanie. Pracodawcy, którzy uczestniczyli w rozmowach bardzo często prezentowali podobne zdanie, co organizacje związkowe, szczególnie w kontekście ustawy antykryzysowej, pomocy przedsiębiorstwom, której odczuwają skutki kryzysu i przedsiębiorstwom energochłonnym. – To świadczy o tym, że nasze postulaty, żądania i obawy, to nie są obawy kilku osób – liderów związkowych, ale są to obawy osób, które zarządzają firmami i ludzi w nich zatrudnionych – dodał Dominik Kolorz.
Źródło strona Regionu Śląsko – Dąbrowskiego NSZZ Solidarność >>>