12 listopada kilkunastu mieszkańców Jaworzna, wśród których byli członkowie Solidarności z jaworznickich zakładów pracy, odwiedziło biuro wyborcze PO. – Chcieliśmy zadać kandydatom na radnych i kandydatowi na prezydenta miasta Bogusławowi Śmigielskiemu kilka pytań. Jednak żadnego polityka nie zastaliśmy w biurze. Były tylko wolontariuszki, które zażądały żebyśmy opuścili pomieszczenie – relacjonuje Dariusz Piechowicz z Solidarności Tauron Wydobycie.
12 listopada kilkunastu mieszkańców Jaworzna, wśród których byli członkowie Solidarności z jaworznickich zakładów pracy, odwiedziło biuro wyborcze PO. – Chcieliśmy zadać kandydatom na radnych i kandydatowi na prezydenta miasta Bogusławowi Śmigielskiemu kilka pytań. Jednak żadnego polityka nie zastaliśmy w biurze. Były tylko wolontariuszki, które zażądały żebyśmy opuścili pomieszczenie – relacjonuje Dariusz Piechowicz z Solidarności Tauron Wydobycie.
Mieszkańcy Jaworzna przez ponad pół godziny czekali na zewnątrz, ale ani jeden kandydat do rady miasta z list PO nie przyszedł, by z nimi porozmawiać. Nie pojawił się także Bogusław Śmigielski. Szkoda, bo właśnie to tego kandydata mieli najwięcej pytań. – Chcielibyśmy wiedzieć, czy jeśli wygra wybory prezydenckie, będzie rządził miastem w sposób antypracowniczy i antyspołeczny. Tak jak to robił jako senator, głosując m.in. za wydłużeniem wieku emerytalnego, nie zgadzając się na tanie leki dla najbiedniejszych emerytów i rencistów oraz wydłużając czas pracy niepełnosprawnym – dodaje Andrzej Dudzik, przewodniczący Solidarności w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.
Zamiast polityków przed biurem wyborczym jaworznickiej PO pojawiły się dwa policyjne radiowozy, a Policja spisała obywateli miasta pragnących zadać kilka pytań kandydatom w wyborach samorządowych.
AGA